“Chciałbym, aby każdy zawodnik, który wejdzie na parkiet podczas turnieju, dawał od siebie coś ekstra” – mówi selekcjoner młodzieżowej reprezentacji Polski Bartosz Jurecki tuż przed startem 25. Mistrzostw Świata w Piłce Ręcznej Mężczyzn do lat 21, które już od środy 18 czerwca będą rozgrywać się w Polsce. “Jako zawodnik nigdy nie grałem w młodzieżowych mistrzostwach świata czy Europy, więc szczerze zazdroszczę chłopakom tego turnieju” – dodaje trzykrotny medalista mistrzostw świata z seniorską reprezentacją Polski.
Jak przebiegły przygotowania i selekcja zawodników do udziału w mistrzostwach? Co ma być najsilniejszą stroną reprezentacji Polski? Jakie wyzwania stoją przed młodymi zawodnikami i jak ocenia grupowych rywali Biało-Czerwonych? Na te i więcej pytań w obszernej rozmowie odpowiada nam Bartosz Jurecki, selekcjoner młodzieżowej reprezentacji Polski, która już w środę 18 czerwca o godz. 18.30 meczem przeciwko drużynie z Urugwaju w ORLEN Arenie w Płocku zainauguruje udział w 25. Mistrzostwach Świata w Piłce Ręcznej Mężczyzn do lat 21. Wszystko, co trzeba wiedzieć o startujących mistrzostwach zebraliśmy TUTAJ.
Dzisiejszy selekcjoner młodzieżowców Bartosz Jurecki to w przeszłości wybitny obrotowy seniorskiej kadry. W latach 2004-2016 rozegrał on w biało-czerwonych barwach 237 spotkań, w których zdobył aż 732 bramki. Razem z reprezentacją Polski zdobył trzy medale mistrzostw świata (srebrny w 2007 roku oraz brązowe w 2009 i 2015 roku). Po zakończeniu kariery zawodniczej Bartosz Jurecki rozpoczął pracę w roli trenera, obejmując kolejno Azoty Puławy, Piotrkowianina Piotrków Trybunalski, a następnie Gwardię Opole, gdzie pracuje do dziś. Posadę selekcjonera młodzieżowej reprezentacji Polski przejął w połowie listopada 2024 roku.
Maciej Szarek, Związek Piłki Ręcznej w Polsce: Co pan robił w wieku 21 lat?
Bartosz Jurecki, selekcjoner młodzieżowej reprezentacji Polski: To było tak dawno, że już chyba zapomniałem (Bartosz Jurecki urodził się w 1979 roku – red.)! Proszę dać mi chwilę… (śmiech)! To był 2000 rok. Grałem wówczas w I lidze w barwach Tęczy Kościan i to jeszcze jako rozgrywający! Nawet nie myślałem wtedy o Superlidze. Co prawda były już wtedy pierwsze zapytania z Piekar Śląskich, ale wydawało mi się to bardzo dalekie.
Kiedy popatrzymy na listę wybranych przez pana zawodników na mistrzostwa (POWOŁANIA), co najmniej połowa ma już w tym wieku doświadczenie na najwyższym poziomie rozgrywkowym. Dzisiaj młodzi zawodnicy szybciej wchodzą na wysoki poziom?
Trudno porównywać moją sytuację i chłopaków z dzisiejszej kadry, bo ja nigdy nie dostałem powołania do młodzieżowej reprezentacji! W czasach juniorskich nigdy nie byłem nawet w kadrze wojewódzkiej, co znaczy, że wciąż musiałem wykonać bardzo dużo pracy. Jako młody zawodnik nigdy nie grałem w młodzieżowych mistrzostwach świata czy Europy, więc zwłaszcza mając na uwadze, że te odbędą się w Polsce, powiem szczerze – zazdroszczę chłopakom tego turnieju i że już w takim wieku będą mogli poczuć to, na co ja czekałem wiele lat, czyli granie przed własną publicznością przeciwko najlepszym na świecie.
Dzisiaj młodzi mają łatwiej?
Myślę, że teraz świadomość zawodników jest znacznie większa, bo mają o wiele większy dostęp do każdej możliwej wiedzy. Dzięki materiałom w Internecie mają wielkie możliwości, żeby się rozwijać zarówno na boisku, jak i pod kątem mentalnym czy w zakresie przygotowania fizycznego. Dziś największe wyzwanie jest takie, żeby im się chciało.
Mistrzostwa świata we własnym kraju to chyba wystarczająca motywacja?
To przede wszystkim wielka szansa pokazania się całemu światu piłki ręcznej. Presja? Staramy się o niej nie rozmawiać, choć wiadomo, że się ona pojawi, kiedy na trybunach będą rodziny i znajomi, a z racji zainteresowania mistrzostwami każdy błąd będzie widoczny dwa razy bardziej niż zwykle. Z doświadczenia wiem, że nie każdy sobie z tym radzi, dlatego w ostatnim czasie dużo rozmawialiśmy z drużyną oraz indywidualnie na ten temat, żeby szybko opanować ewentualne nerwy.
Mam jednak nadzieję, że właśnie dzięki tej dodatkowej motywacji każdy z zawodników będzie chciał pokazać się z jak najlepszej strony i przekuje to w pozytywną energię. Podczas przygotowań do mistrzostw staraliśmy się skupiać przede wszystkim się na sobie, żeby na turnieju zagrać na najwyższym możliwym poziomie. Gdzie nas to zaprowadzi, to już się okaże na parkiecie. Mam też nadzieję, że trybuny będą wypełnione, a chłopaki dostaną pozytywne wsparcie z trybun przez całe mecze, tak jak to już miało miejsce podczas meczów towarzyskich rozgrywanych w Polsce.
Nie od dziś wiadomo przecież, że gospodarzom pomagają ściany.
Oby tak było i teraz, ale, żeby tak się stało, musimy po prostu dobrze grać! Mamy swój pomysł na turniej, ale bardzo dużo będzie zależało od atmosfery w drużynie. Chcieliśmy stworzyć grupę, w której każdy poszedłby w ogień za swojego kolegę i która nie będzie zrażać się pojedynczymi niepowodzeniami, bo piłka ręczna to gra błędów i one będą się pojawiać, choć oczywiście chcemy je zniwelować.
Grupa kibiców, która z największą uwagą przygląda się młodzieżowym rozgrywkom, to często trenerzy i działacze klubowi oraz menedżerowie, dla których to świetne miejsce na przegląd młodych talentów. Zawodnicy też mają tego świadomość, więc w decydującym momencie mogą jednak zacząć grać “na siebie”.
Na pewno mistrzostwa mogą pomóc wielu graczom w przyspieszeniu ich karier, ale zawodnicy muszą zawsze pamiętać, że piłka ręczna to gra zespołowa i nie mogą myśleć indywidualnie. Jeśli cała drużyna będzie grała dobrze i odnosiła sukcesy, to telefony i tak się rozgrzeją.
Cieszę się, że mam w zespole wielu zawodników, którzy mają już występy na europejskich, niemieckich, hiszpańskich czy polskich parkietach w najwyższych klasach rozgrywkowych, więc mają już doświadczenie i zdążyli wypracować sobie markę w środowisku.
Czyli nie boi się pan myślenia zawodników pod tytułem: “Najważniejsze, żebym to ja rzucił bramkę, bo dostanę kontrakt w Barcelonie”?
Cały czas powtarzam chłopakom, że dla mnie nie ma znaczenia, który z nich zdobędzie ile bramek, tylko liczy się wynik całej drużyny. Wygrywamy i przegrywamy wszyscy i zapewniam, że obserwatorzy mistrzostw będą zwracać o wiele większą uwagę na zawodników z reprezentacji, które będą odnosiły sukcesy. Chcemy pokazać się przede wszystkim jako drużyna, a kolektywem można osiągnąć znacznie więcej niż w pojedynkę.

Podczas zgrupowania przygotowującego do mistrzostw miał pan do dyspozycji 18 zawodników, co oznacza 18 różnych i często sprzecznych ze sobą ambicji i oczekiwań w kontekście turnieju. Jak to ze sobą pogodzić?
Oczywiście, że w poszczególnych meczach będą zawodnicy, którzy zagrają pięć minut lub w ogóle nie wejdą na parkiet, ale jeśli będą żyć na ławce, podpowiadać i motywować swoich kolegów, to wciąż będą bardzo ważną częścią zespołu. Będą też tacy, którzy nie dostaną się do meczowej “szesnastki” i oni też cały czas muszą być razem z nami i czekać w gotowości na swoją szansę.
Jak przebiegała selekcja zawodników do udziału w mistrzostwach?
Ja sam pracuję z kadrą zaledwie od kilku miesięcy. Chłopcy świetnie pokazali się w tym czasie, bo każdy z nich chciał udowodnić, że jest wartościowy, bardzo mu zależy i zasługuje na powołanie na mistrzostwa. Byli zawodnicy, którzy na zgrupowaniach pojawili się tylko raz czy dwa, ale też zaprezentowali się z dobrej strony. Przez to wybór ostatecznego składu był bardzo trudny i mieliśmy trochę dylematów.
Niestety, skład na mistrzostwa może liczyć tylko 18 zawodników i nie wszyscy mogli się w nim znaleźć. Bardzo pozytywne jest dla mnie to, że nawet tym, którzy nie znaleźli się w składzie, do końca pozostało trochę optymizmu i do końca walczyli o swojej miejsce, co daje nadzieję, że choć nie udało im się tym razem, to dzięki ciężkiej pracy wciąż mogą trafić w przyszłości do pierwszej reprezentacji Polski. Fajnie, że wszyscy podeszli do tego w ten sposób.
Mówi pan, że przy wyborze składu pojawiło się kilka dylematów. Po ogłoszeniu powołań najczęściej przewijały się dwie kwestie: dlaczego zabrakło miejsca dla Krzysztofa Żyszkiewicza i po co panu aż czterech obrotowych?
Jeśli chodzi o czterech obrotowych, wynika to z naszego problemu na środku obrony, gdzie chcę mieć na boisku bardzo silnych graczy. Spośród czterech powołanych obrotowych trzech będzie grało na tej pozycji, a spośród wszystkich rozgrywających – tylko jeden. Mamy też pomysł na grę w ataku w wykorzystaniem dwóch obrotowych, co można było zobaczyć podczas naszych ostatnich meczów towarzyskich.
Jeśli chodzi o Krzysztofa Żyszkiewicza, oczywiście, że było wiele myśli za i przeciw. Ostatecznie trzeba było jednak podjąć jakąś decyzję. Wiem, że świat działa w ten sposób, że ilu kibiców, tyle opinii, ale jako trener muszę mieć swoją wizję i ją realizować, dobierając też najbardziej odpowiednich graczy do swoich potrzeb. Gdyby na moim miejscu był ktoś inny, jego powołania wyglądałyby pewnie inaczej, ale mam nadzieję, że po mistrzostwach będziemy mogli powiedzieć, że to mój pomysł wypalił.
Co ma być zatem najmocniejszą stroną pana reprezentacji?
Drużyna. Chciałbym, aby każdy zawodnik, który wejdzie na parkiet, dawał od siebie coś ekstra.
Jak dotąd fajnie wyglądała nasza gra w obronie. W trakcie meczów towarzyskich były naprawdę dobre momenty, wystarczy wspomnieć pierwszą połowę meczu z Rumunią w Katowicach, kiedy straciliśmy tylko cztery bramki. W ataku chcemy wykorzystywać naszych obrotowych i nad tym dużo pracowaliśmy. Oprócz tego nastawiamy się na wyprowadzanie szybkich ataków przy każdej możliwej okazji, aby skorzystać z naszej dobrej i twardej obrony, zdobywać łatwe bramki i nie dawać przeciwnikom zbyt dużo czasu na odpoczynek. Poprzez dobrą analizę chcemy też wykorzystywać słabsze punkty rywali i dostosowywać naszą grę do stylu przeciwników.
Duży nacisk na grę obrotowych to pokłosie pana kariery zawodniczej?
Faktycznie, przykładam do tego dużą wagę także w klubie. Staram się, żeby w moich drużynach obrotowi byli nie tylko od rzucania, ale też pomagali drużynie poprzez dobre czytanie gry, skuteczne zasłony czy dzielenie strefy obrony rywali, co ułatwia życie rozgrywającym. Obrotowi mają u mnie bardzo odpowiedzialne zadanie. Moja przeszłość zawodnicza nie ma jednak tutaj większego znaczenia. Zwracam na to uwagę po prostu dlatego, bo widzę, że w tym elemencie możemy być jeszcze lepsi.
Nad jakimi pozostałymi elementami pracowaliście najwięcej?
W ataku pozycyjnym chcemy ograniczać liczbę błędów własnych. Zdarzały nam się już mecze poniżej dziesięciu błędów w ataku, co jest bardzo dobrym wynikiem, ale były też spotkania, kiedy ich liczba była znacznie większa. To pokazuje, że musimy pamiętać o koncentracji, żeby ustabilizować nasz poziom przez cały mecz. W obronie pracowaliśmy nad komunikacją i organizacją powrotu do obrony, żeby ustawienie było za każdym razem optymalne. Chcieliśmy też znaleźć odpowiedni balans pozytywnej agresywności. Pracowaliśmy kompleksowo, nie zapominając również o różnych wariantach w ataku i w obronie, żeby mieć gotowe różne rozwiązania. Czasu nie było zbyt dużo, bo w kadrze nigdy nie ma go za wiele, ale chcieliśmy wykorzystać go do maksimum.
W kim możemy upatrywać liderów naszej reprezentacji?
Jeszcze raz możemy wrócić do tego, że chcemy stworzyć najlepszy możliwy zespół, a nie wypromować pojedynczych zawodników. W moim systemie gry o obronie decydują tzw. ‘trójki”, czyli dwaj środkowi obrońcy, którzy mają zarządzać kolegami, podobnie jak w ataku robi to środkowy rozgrywający, który prowadzi grę. To oni biorą na siebie największą odpowiedzialność i muszą wcielić się w rolę liderów.

Na koniec poświęćmy kilka słów naszym grupowym rywalom. Mecz otwarcia zagramy z Urugwajem już w środę 18 czerwca o godz. 18.30. Co wiemy o tym przeciwniku?
To rywal, o którym wiemy najmniej i stanowi dla nas pewną niewiadomą, ale mieliśmy materiały wideo, na których mogliśmy oprzeć analizę. Patrząc na ich wyniki z ostatnich mistrzostw swojego kontynentu, widzimy, że mieli duże problemy z Brazylią i Argentyną, ale z innymi rywalami radzili sobie dość spokojnie (Urugwaj to brązowy medalista Mistrzostw Ameryki Południowej i Centralnej U20 2024 – red.). W tym meczu chciałbym wykorzystać twardą obronę, żeby zdobyć wiele łatwych bramek i nie odkryć się za mocno przed drugim meczem mistrzostw, samemu mając okazję zobaczyć wcześniej spotkanie Słowenii z Norwegią.
Jeśli zestawić ze sobą kilka myśli: Słowenia, faza grupowa, mistrzostwa świata w Polsce, to niestety wspomnienia nie są najlepsze. Seniorska reprezentacja Polski dwa lata temu przegrała mecz o identycznej wadze w katowickim Spodku z tym rywalem aż 23:32. Uda się wam odczarować tego przeciwnika (mecz w piątek 20 czerwca o godz. 18.30)?
Jestem przekonany, że Słowenia to rywal w naszym zasięgu, choć na pewno czeka nas bardzo wyrównany mecz. W meczach towarzyskich Słowenia kombinowała z bardzo szybką grą, jak zawsze ma bardzo dobrze wyszkolonych zawodników w grze jeden na jeden i współpracy z obrotowymi. O wadze tego spotkania zadecydują jednak wyniki z pierwszej kolejki.
Norwegia to najsilniejszy zespół w grupie? Ten mecz czeka nas w sobotę 21 czerwca o godz. 18.30.
Tak się wydaje. W przypadku tego zespołu główną rolę odgrywa siła fizyczna. Oprócz tego Norwegowie są bardzo wszechstronni, więc na pewno czeka nas bardzo trudny mecz, ale gramy u siebie i nikogo nie możemy się bać.
Zwłaszcza, że biorąc pod uwagę ostatnie spotkania zarówno ze Słowenią, jak i z Norwegią, górą byli Biało-Czerwoni. Słowenię pokonaliśmy w lipcu ubiegłego roku na EHF EURO U20 (33:29), a Norwegię podczas towarzyskiego turnieju w styczniu 2024 roku w Kielcach (też 33:29).
Musimy pamiętać, że drużyny młodzieżowe zmieniają się z roku na rok, zawodnicy dojrzewają szybciej lub wolniej, zachodzi duża rotacja, więc wyniki sprzed roku czy więcej są raczej tylko statystyczną ciekawostką. Na poprzednich mistrzostwach Europy w naszej kategorii wiekowej Norwegia była w najlepszej ósemce, podczas gdy my zakończyliśmy turniej na 14. miejscu, więc to pokazuje, że warunki turniejowe różnią się od meczów towarzyskich.
Co by się musiało stać, żeby za dwa tygodnie mógł pan powiedzieć, że to były dobre mistrzostwa dla reprezentacji Polski?
Jako były sportowiec, a teraz trener, chciałbym oczywiście jak najlepszych wyników i marzę o zdobyciu medalu, bo to jest największe możliwe osiągniecie, ale musimy być też realistami. Moim osobistym celem jest to, że chciałbym znaleźć się w najlepszej ósemce mistrzostw, ale problem w tym, że chętnych do awansu do ćwierćfinału jest znacznie więcej (śmiech)!
Zobaczymy, co przyniesie każdy kolejny mecz. Na razie skupiamy się na pierwszych trzech spotkaniach fazy grupowej. Każdą drużynę będziemy mieć dobrze rozpracowaną, będziemy dobrze przygotowani do startu w turnieju i jeśli nadarzy się szansa, żeby osiągnąć sukces, będziemy chcieli ją w pełni wykorzystać.
***
Szczegółową drogę młodzieżowej reprezentacji Polski podczas Mistrzostw Świata Mężczyzn do lat 21 przedstawiliśmy TUTAJ. Bilety na wszystkie mecze 25. edycji Mistrzostw Świata w Piłce Ręcznej Mężczyzn do lat 21, niezależnie od etapu rozgrywek oraz lokalizacji, dostępne są w jednakowej cenie 10 złotych. Zakupu biletów można dokonać, klikając TUTAJ.