Niemcy, Francja i Dania dołączyły do Hiszpanii, Egiptu i Rumunii i zagwarantowały sobie już udział w rundzie głównej Mistrzostw Świata Juniorów w Polsce.
GRUPA E
Meksyk – Dania 20:48 (8:21)
Reprezentacja Meksyku debiutuje na turnieju tej rangi, a jej przedstawiciele nie ukrywają, że do Polski przyjechali przede wszystkim po doświadczenie. Samym udziałem, poczuciem atmosfery oraz rywalizacji z lepszymi ekipami chcą położyć fundamenty pod rozwój dyscypliny w swoim kraju.
Terminarz dla graczy z Ameryki Środkowej nie był łaskawy. Po pierwszym meczu z kandydatem do medalu Francją, w drugim przyszło im się zmierzyć z innym pretendentem – Danią. Ale jeśli się uczyć, to od najlepszych.
Z Danią Meksykanie ponieśli porażkę 28 bramkami, a Skandynawowie mogli pokazać swój największy atut, czyli szybki atak.

Duńczycy przećwiczyli też grę w defensywie, a test wypadł całkiem obiecująco, bo przez pierwszy kwadrans stracili tylko jedną bramkę. Ofensywa w tym czasie zaliczyła dziesięć trafień. Wtedy też trener Danii Ulrik Kirkely zaczął rotować składem, a do przerwy jego drużyna prowadziła 21:8.
W drugiej połowie obraz gry się nie zmienił, Duńczycy zdobywali średnio bramkę co minutę, a to świadczy, że zwalniać tempa nie zamierzali. Nie ma się co dziwić, bo o kolejności w grupie może zdecydować różnica bramkowa pomiędzy nimi a Francuzami. Ostatecznie Dania wygrała 48:20 i zapewniła już sobie awans do drugiej rundy.
Zawodnik meczu: Mathias Kragh Pedersen (Dania)
Francja – Maroko 35:28 (18:15)
Przed meczem można się było spodziewać pełnej kontroli Francuzów, którzy byli tzw. murowanym faworytem. Ale w błędzie był ten, kto tak myślał. Być może wpływ na to miało to, że w zespole z Afryki są zawodnicy, którzy na co dzień grają we francuskich klubach i mieli pewien handicap podczas przygotowań do meczu z Trójkolorowymi.
Zawodnicy trenera Guillaume Jolego nie weszli na początku meczu na wyższe prowadzenie niż pięcioma bramkami. Szkoleniowiec posłał na parkiet Noego Narcissa, syna słynnego Daniela, który w pierwszym meczu siedział na ławce.
Najskuteczniejszy zawodnik Francji w meczu z Meksykiem, Nael Tighiouart, zdobył tylko dwa gole, a w czwartek ciężar zdobywania goli wziął na siebie Reyhan Zuzo, który miał ich pięć. Dołożył też trzy asysty. Szwankowała jednak defensywa, bo przewaga Francji do przerwy wynosiła tylko trzy gole – było 18:15. Za pierwszą odsłonę warto wyróżnić kołowego marokańskiej ekipy Mohameda Bouydarne’ego i lewego rozgrywającego Younessa Mansariego, którzy zdobyli po cztery gole.

Francuzi po przerwie nadal męczyli się ze sforsowaniem defensywy rywali. Wkradły się proste błędy własne, które Maroko wykorzystało i zmniejszyło stratę do zaledwie dwóch goli (19:21) w 40. minucie.
Decydujący o porażce afrykańskiego zespołu okazał się jednak brak wyrównanych zmienników. Do tego pojawiły się problemy ze skutecznością. Ostatecznie Francja wygrała 35:28, a to oznacza awans do rundy głównej turnieju. O tym, kto zajmie pierwsze miejsce w tej grupie, zdecyduje ich pojedynek z Danią, który już teraz zapowiada się kapitalnie.
Zawodnik meczu: Abdellah Razgui (Maroko)
Grupa G
Tunezja – Serbia 33:38 (10:18)
Serbowie od początku spotkania nastawieni byli na ofensywę. Nie mieli też problemów ze zdobywaniem bramek, po dziesięciu minutach prowadzili już 8:2 za sprawą wykorzystanego rzutu karnego przez Filipa Milovanovicia. Tunezyjczycy w ofensywie byli bezradni. Nie dochodzili nawet do pozycji rzutowych, bo popełniali niewymuszone błędy takie jak wyrzuty w aut czy niecelne podania. W pierwszym kwadransie takich sytuacji przytrafiło im się kilka. Z kolei w defensywie Tunezyjczycy postawili na płaską obronę, a dla Serbów była to woda na młyn, bo ci nie mieli większych problemów z wejściem na szósty metr czy dostarczeniem piłki do skrzydłowego i zdobyciem goli.
Tunezyjczycy w pierwszym kwadransie przez kilka minut mieli przestój w zdobywaniu bramek. Sytuację skomplikowała też gra w osłabieniu, co skrzętnie wykorzystali rywale. Nikola Zoric przejął piłkę i rzutem przez całe boisko zdobył dziesiątą bramkę. I przy stanie 10:2 dla Serbów o czas poprosił trener reprezentacji Tunezji. Niemoc strzelecką afrykańskiej drużyny przełamał równo wraz z upływem pierwszego kwadransa Ben Abdennebi. Było to pierwsze trafienie dla jego ekipy od ponad siedmiu minut.
W drugim kwadransie pierwszej połowy Tunezyjczycy zaczęli prezentować się lepiej. Ben Rhouma i Jafali popisali się bardzo ładnymi rzutami (a tym samym bramkami) z drugiej linii. Pozwoliło to zmniejszyć stratę do pięciu bramek (8:13), a to zmusiło trenera Dalibora Cuturę do poproszenia o czas dla swojego zespołu. Simo Sijan – już gdy sędziowie pokazywali grę pasywną – znalazł drogę do bramki strzeżonej przez Mohameda Ben Hassina i było 8:14. O ile Tunezyjczycy mogli się momentami podobać w defensywie, to mieli problem ze skutecznością w ataku, ale i w bramce. Dość powiedzieć, że w pierwszych trzydziestu minutach Ben Hassine miał skuteczność na poziomie 27 procent. Do przerwy Serbowie prowadzili zatem 18:10.
W drugiej połowie obraz gry uległ zmianie. Choć nie uległa (znacznej) zmianie różnica bramkowa pomiędzy Tunezją i Serbią. Gdyby brać pod uwagę wynik tylko tej części, to więcej bramek do 50. minuty zdobyła drużyna z północnej Afryki. I gdyby mieli więcej jakości w defensywie i bramce, to Tunezyjczycy mogliby zawodnikom Dalibora Cutury napędzić stracha. Tym bardziej, że w 51. minucie Tunezyjczycy zmniejszyli stratę do czterech bramek. Wykorzystali w ten sposób grę w przewadze na skutek bezpośredniej czerwonej kartki dla Urosa Mitrovicia. Odmienić losy spotkania próbował jeszcze trener Tunezyjczyków, ale czas, który wziął na pięć minut przed końcem meczu, nie przełożył się na lepszą końcówkę jego zespołu. Ostatecznie Serbia wygrała z Tunezją 38:33.
W kolejnym spotkaniu Serbowie zmierzą się ze Szwajcarami i wszystko wskazuje na to, że będzie to mecz o drugie miejsce w grupie
Zawodnik meczu: Vojin Cabrilo (Serbia)
Szwajcaria – Niemcy 33:43 (14:21)
Młodzi niemieccy szczypiorniści do czwartkowego meczu mogli podchodzić odczuwając trudny środowego spotkania z Serbią, bo zwycięstwo zapewnili sobie w ostatnich kilkudziesięciu sekundach spotkania.
Początek meczu mógł to potwierdzać. Choć Niemcy prowadzili, to Szwajcarzy dzielnie się bronili i nie dali swoim rywalom się zdominować. Po dziesięciu minutach było 5:5, ale wtedy Niemcy wrzucili drugi bieg. Ofensywa Szwajcarów opierała się na dwóch zawodnikach – Luce Sigriscie i Nikosie Sarlosie, którzy zdobyli łącznie osiem goli w pierwszej połowie. Mimo to, Szwajcaria przegrywała do przerwy 14:21.

W zespole Helwetów występował prawoskrzydłowy Gino Steenaerts, który grał na tegorocznych seniorskich Mistrzostwach Świata i próbował utrzymać swój zespół w grze także w czwartek, ale różnica bramkowa tylko się powiększała. Duża w tym zasługa takich graczy jak Linus Kutz i Tim Gömmel, którzy w trakcie pierwszego kwadransa drugiej odsłony zdobyli sześć goli.
Ostatecznie Niemcy złamali jednak barierę czterdziestu bramek, finalnie wygrywając 43:33 i meldując się już w drugiej rundzie turnieju.
Zawodnik meczu: Henri Pabst (Niemcy)
źródło: IHF.info